Osobiście, gdy miałem okazję poznać Ją w latach osiemdziesiątych w Londynie emanowała niezwykłym urokiem i ciepłem, roztaczając wokół siebie atmosferę życzliwości i zaufania. Gdy spotkałem ją ostatni raz, na pogrzebie Jej męża w świątyni Opatrzności Bożej, widziałem ból, ale i godność z jaką znosiła żałobę, wewnętrzną jasność w żałobie, wielką osobowość.
W wędrówce poprzez życie wiodącej nas czasem trudnymi drogami i ścieżkami, wspinamy się na szczyty gór by lepiej podziwiać piękno tego świata. Na drogach tych i ścieżkach spotykamy Pana Boga – w przyrodzie, doświadczeniach, przygodnych Ludziach, a potem schodzimy w stronę zachodzącego słońca, zostawiając na drogach i ścieżkach, a przede wszystkim w Ludziach – swój ślad. Druhna Karolina Kaczorowska zostawiła po sobie dobry ślad…
Czuwaj!
hm. Grzegorz Nowik
Przewodniczący w imieniu Naczelnictwa ZHR

